ja doula skandalistka :)
Poruszona do głębi dyskusją na fanpage Fundacji Rodzić po
Ludzku pod postem o doulach próbuje dojść do siebie po lawinie obrażania i
deprecjonowania mojej profesji. Ciekawi mnie źródło
zawziętości kobiet, które pozwalały
sobie nas doule nazywać „złodziejkami uroku zawodu położnej”, „manipulatorkami
z pogranicza prawa”, ”niedouczonymi babami po dwudniowym kursie”, „pozbawione
zdrowego rozsądku rozpychające się łokciami służące”....
Próbuje być empatyczna ale nie umiem dotrzeć do potrzeb jakie stoją za tymi słowami. Przychodzi mi
pierwszy raz od dawien dawna skonstatować, no cóż są ludzie którzy wąsko myślą
i wolą stawiać wysokie warowne mury zamiast budować porozumienie na granicy
stykania się kompetencji. Nie pozostaje nic innego jak po prostu przejść z tą
myślą do porządku dziennego. A w moim porządku dziennym jest wiele miejsca na
naukę i rozwijanie umiejętności doulowych.
Zostałam doulą ponieważ uwierzyłam, że każda kobieta ma prawo do dobrego porodu. Uwierzyłam, że dobry poród to po pierwsze poczucie bezpieczeństwa. Nie jestem już całkiem młoda więc sporo historii porodowych słyszałam. Na palcach jednej ręki można policzyć te które były jednoznacznie wspaniałe. I to nie jest mój wymysł, oczernianie i szkalowanie środowiska położnych. Taki jest system w którym nie ma tyle miejsca dla kontaktu położna -rodząca ile by każda zainteresowana chciała. Nie będę tu przywoływała badań naukowych na temat wsparcia przy porodzie, wszystkie je znamy, a jeśli nie, to łatwo je wyszukać. Nie jestem manipulatorką, która tylnymi drzwiami wdziera się na salę porodową wyrwać „czar zawodu”. Nie chcę nikomu nic wyrywać, mam pełne ręce swojej roboty. Idę bo mogę, idę bo moje oddanie w stu procentach kobiecie jest potrzebne by czuła się bezpiecznie. Tej konkretnej kobiecie, która wie, że tego potrzebuje, która rozeznała swoje potrzeby na tyle, żeby wiedzieć, że jej ciało do rodzenia potrzebuje stałej obecności kogoś akceptującego, przytomnego i silnego. Tej, która do mnie zadzwoniła i poprosił o moją obecność.
Zostałam doulą ponieważ uwierzyłam, że każda kobieta ma prawo do dobrego porodu. Uwierzyłam, że dobry poród to po pierwsze poczucie bezpieczeństwa. Nie jestem już całkiem młoda więc sporo historii porodowych słyszałam. Na palcach jednej ręki można policzyć te które były jednoznacznie wspaniałe. I to nie jest mój wymysł, oczernianie i szkalowanie środowiska położnych. Taki jest system w którym nie ma tyle miejsca dla kontaktu położna -rodząca ile by każda zainteresowana chciała. Nie będę tu przywoływała badań naukowych na temat wsparcia przy porodzie, wszystkie je znamy, a jeśli nie, to łatwo je wyszukać. Nie jestem manipulatorką, która tylnymi drzwiami wdziera się na salę porodową wyrwać „czar zawodu”. Nie chcę nikomu nic wyrywać, mam pełne ręce swojej roboty. Idę bo mogę, idę bo moje oddanie w stu procentach kobiecie jest potrzebne by czuła się bezpiecznie. Tej konkretnej kobiecie, która wie, że tego potrzebuje, która rozeznała swoje potrzeby na tyle, żeby wiedzieć, że jej ciało do rodzenia potrzebuje stałej obecności kogoś akceptującego, przytomnego i silnego. Tej, która do mnie zadzwoniła i poprosił o moją obecność.
Nikomu nie mówię przed porodem, położna zrobi ci krzywdę a beze mnie nie urodzisz, mówię - nie rodź bez położnej. Poznaj ją
przed porodem, jeśli masz pieniądze wybierz indywidualna opiekę, ja przyjdę po
porodzie wyjść z twoim starszym dzieckiem na spacer albo z psem i ugotuję ci rosół z karpia. Mówię.. no tak
rozmawiam z ciężarnymi, a pewnie, rozmawiam bo to legalne, bo mogę, bo mnie ciąża i poród fascynuje, uwielbiam
słuchać - bo to mój największy atut. Jestem
od tego, nie żeby jak na konkursie recytatorskim linijka po linijce deklamować książkę
i wykładać wiedzę, jestem po to żeby wysłuchać, dopytać, podsunąć lekturę, film czy zdjęcie, które wesprze,
zdejmie odium traumy, którym jeszcze przez pokolenie naszych matek jesteśmy
karmione. Ja karmię pożywnie, nie erzacem – musisz to przetrwać jak każda,
ludzkość by wyginęła gdyby każda się tak nad sobą trzęsła… ble ble ble. Moje doulowe serce cieszy się czytając czy słysząc, że kobieta miała w porodzie
cudowną położną, rodziła z ukochana mamą i nie zamieniła by jej na nikogo
innego, przyjaciółka która nie była na doulowym kursie okazała się the best
doula ever... cieszy mnie to bo kobieta w porodzie miała wsparcie. Miała poczucie
bezpieczeństwa, i doświadczyła cudu narodzin.
Czasy nam się zrobiły takie, że
niektóre kobiety żyją z dala od bliskich, albo bliscy zrobili się dalecy i
fajnie móc liczyć na kogoś, kto z pełna akceptacja wejdzie w relację
okołoporodową, ktoś-doula to nie tylko kobieta po maleńkim kursie, doula na
stażu to nic innego jak kształcenie ustawiczne, samokształcenie czy jak to
chcecie nazwać, to ścieżka rozwoju zawodowego na prawdę wymagająca i ani jedna
z zalecanych lektur nie jest podręcznikiem położnictwa.
Dlaczego
niektórych tak bulwersuje, że chcę za mój czas dostać wynagrodzenie? Niestety nie
jestem bogata by pracować tylko za dziękuję. Gdy mnie nie ma w domu, moja córka
jest z opiekunką, i choć wiem jak się kochają, płace jej z wielką radością.
Zdecydowałam się otworzyć szkołę rodzenia. Tak, to skandal
prawdziwy. Pewnie większy niż to że w szkole rodzenia do której sama
chodziłam powiedziano mi ze rodzenie w domu to ciemnogród a do pielęgnacji dziecka
nadaje się TYLKO bejbi srejbi. A reszta to pomiot diabła.
Ja tego skandalu nie czuję. Czuję natomiast swoje pedagogiczne
przygotowanie i kilkunastoletnie doświadczenie w uczeniu ludzi! Czuję niemal
nabożne przywiązanie do Fundacji Rodzić po Ludzku, która mnie przygotowała
odpowiednim kursem do prowadzenia szkoły i która dba o najaktualniejszą wiedzę
a ja dbam o to żeby regularnie zaglądać na stronę Fundacji. Czuję, że najważniejszą rzeczą jest dodać kobiecie
wiary we własne siły w swoją moc a tego nie załatwi sam dyplom uniwersytecki,
tylko wielkie otwarte, serce.
Święte słowa, tak trzymaj:*
OdpowiedzUsuńAbsolutnie się z panią zgadzam.... jestem poruszona,czuję się naiwna,bo nawet nie wiedziałam,że takie dyskusje się tocza. Gorąco panią pozdrawiam!!!
OdpowiedzUsuńKarolka! Super!!! Tak trzymaj! <3 Jesteś piękna i piękne to co robisz. Szczerze wzruszyłam się czytając Twój wpis. Ja miałam to szczęście znaleźć się w wąskiej grupie kobiet, które doświadczyły cudu i magii porodu w domu z cudownymi położnymi i ojcem dziecka. Ale nie każda ma to szczęście i świadomość, że może być pięknie, a każdej się to należy. Jesteś baaardzo potrzebna. Działaj, bo to co robisz jest piękne i jest w tym czyste serce. :) :* <3
OdpowiedzUsuńKarolina, pięknie! Całym sercem się zgadzam!
OdpowiedzUsuńzniknął mój komentarz więc jeszcze raz piszę, brak zapłaty spowodowałby w rodzącej potrzebę zrewanżowania się, zależności, chęci odwdzięczenia co nie jest wskazane ani dobre ani dla jednej ani dla drugiej strony. Poza tym usługa to usługa dobra praca powinna być równa dobrej płacy. No i zgadzam się z każdym słowem autorki tekstu ;)
OdpowiedzUsuń48 yrs old Help Desk Operator Deeanne Candish, hailing from Sioux Lookout enjoys watching movies like The Private Life of a Cat and Kitesurfing. Took a trip to Zollverein Coal Mine Industrial Complex in Essen and drives a Ferrari 410 Sport. przejdz do tej strony
OdpowiedzUsuńadwokaci rzeszow opinie
OdpowiedzUsuń